piątek, 14 grudnia 2012

GORĄCY OKRES... etnoinspiracje

Wszelkie święta w naszym kraju, ale i nie tylko w naszym, ostatnimi czasy owocują w 'etnoinspiracje'. od jarmarków bożonarodzeniowych, poprzez skórzane czy wełniane rękawiczki, swetry, czapki czy szaliki inspirowane modą dawną, po samodzielne wykonywanie ozdób choinkowych i domowych. Cóż za nostalgia pcha nas w tę stronę? Czy to magia świąt tak działa? Czy może jest to kolejny trend, moda, której ulega większość? Czemu z resztą trudno się dziwić, jeśli ulice, banery reklamowe, kipią aż od tego, 'co powinniśmy posiadać na te właśnie święta, aby były to te rodzinne i lepsze od poprzednich'.

Cóż, chyba wizualizacja naszej kultury ma tutaj znaczący wpływ. Pierwszą rzeczą na jaką zwracamy uwagę to wszystko, co nas atakuje wszelkimi kolorami, wzbudzając w nas poczucie potrzeby - w tym przypadku może być potrzeba posiadania. najpierw widzimy, chcemy, a potem myślimy! Do tego wysmażone hasła, w których mowa o uszczęśliwianiu, rodzinnej atmosferze itd. Każdy przecież chce być szczęśliwy i nie spędzać samotnie zwłaszcza świąt. Zabiegi te niesamowicie działają w tym okresie, gdyż w tym 'gorącym okresie jesteśmy dużo bardziej w stanie poświęcić, dla znajomych czy najbliższych. Co, tu ukrywać PR-owcy, marketingowcy tylko na to czekają, by zwietrzyć naszą o wiele słabszą wolę...

Dziś tak bez zdjęć, ale nadrobię to wkrótce...

wtorek, 20 listopada 2012

walonki/valenki :)

 Przeglądając strony sklepów internetowych z butami, natknęłam się na pewien produkt
w sieci, który zadziwił mnie zupełnie. Słyszałam o nim nie raz i nawet kiedyś z okazji prezentacji o filcowaniu na sztukę nieprofesjonalną mówiłam o tej rzeczy. Jest to moim zdaniem jednak niebywałe, że o to produkt ten wrócił. Niektórych trendów po prostu do końca nie zrozumiem. 
 Filc wrócił do łask już jakiś czas temu, jako ciekawa forma hobby i nie tylko. Można z niego robić różne akcesoria, poczynając od broszek, kolczyków naszyjników, kończąc na dodatkach takich jak torebki.
No właśnie! Nie kończąc! Jak się okazuje filc wrócił do łask przy okazji butów! Co dla mnie jest niesamowite!

 Słyszeliście o walonkach (ros. Ва́ленки)

Jest to obuwie wykonane z wełny na zasadzie filcowania, które nie powinno przepuszczać wody, zazwyczaj do połowy łydki choć i czasem do kolan. Formowane są przy pomocy pary lub specjalnego klocka. Robiono je w fabrykach jak i małych przydomowych warsztatach. Podobno przez brak walonek wojska napoleońskie przegrały z armią rosyjską wyposażoną w tego typu obuwie, które było dostosowane do panujących w Rosji temperatur. W Moskwie istnieje muzeum walonek. W 2008 roku odsłonięto także pomnik walonka. Pomnik jest poświęcony rzemieślnikom wytwarzającym walonki.

 Obecnie walonki przybrały unowocześnioną formę, czasem bywają zdobione. Natomiast te
od ZDAR są niezwykle pożądane i osiągają niemałe ceny. ZDAR pisze, że ich walonki
są typowymi ręcznie wykonywanymi, wełnianymi butami, które opierają się na tej samej metodzie pracy, co te tradycyjne. Samo logo marki nawiązuje do tradycji rosyjskiej, gdzie literę 'R' zastąpiono bukwą '
Я', która przypomina łacińskie odwrócone 'R', a także wykorzystano kształt godła rosyjskiego, tego który został przywrócony w 1993 roku i jest aktualne do dziś.

Poniżej przedstawiam kilka unowocześnionych modeli tego obuwia. Jak Wam się podoba?




Źródła zdjęć: 
http://petitapetitandfamily.blogspot.com/
http://www.tumblr.com/tagged/valenki
http://www.trekearth.com/gallery/Asia/Russia/Ural/Perm/Art_Perm/photo1070511.htm
http://www.zdarboot.com/collections/products




czwartek, 15 listopada 2012

welcome to the USA

W poniedziałkowy wieczór zaraz po wyjściu z lotniska w Chicago, przywitał mnie śnieg! To jednak nie przeszkodziło nam, aby moją amerykańską przygodę rozpocząć od króla tutejszej kuchni - hamburgera! Udaliśmy się tuż przed zamknięciem do "Five Guys" i zakupiliśmy 'two regular burgers' - czyli takie z podwójnym mięsem. (Smacznego i na zdrowie!) Nie ma, co tu się rozwodzić, smaczny był, ale jakie skutki przynosi można ocenić patrząc na samo zdjęcie, a i bez zdjęcia chyba każdy sobie dobrze zdaje z tego sprawę...




Mieszkam w Schaumburg'u, są to w zasadzie przedmieścia Chicago. Pieszych tu nie widać, chodników jest jak na lekarstwo, a przejść też jest niewiele, więc ciężko jest się tu poruszać bez samochodu. Pójście do centrum handlowego, które znajduje się w pobliżu jest utrudnione, bo nie ma jak przejść przez drogę szybkiego ruchu.

Prawdą jest też 'rzecz o naszej Polonii'. W sensie, że jest wszędzie! Nawet w Schaumburgu, który jest przejazdowy można się natknąć na polski język na każdym rogu. A moja pierwsza przejażdżka stopem w USA też odbyła się z Polakiem..

Więcej wrażeń z pobytu opiszę w weekend.

poniedziałek, 12 listopada 2012

ready to travel

Zatem zaczynamy! 
Za 11 h lecę na trzytygodniowe wakacje do USA. Póki, co udało mi się poskromić walizkę
i spakować się, a co będzie dalej? To się dopiero okaże. Jestem maksymalnie zestresowana. 
Całe szczęście, że Niemcy mają określenie na taki stan ciała i umysłu przed podróżą - Reisefieber!!!