Od czego by tu zacząć. Może od tego, od czego zaczyna większość czyli od braku wiosny, która gdzieś zaginęła w akcji. Połechtała nas trzema dniami ciepełka i słoneczka, po czym odeszła w niepamięć jak, gdyby nigdy nic. Kalendarzowa już wisi od kilku dni i mimo, że powinniśmy być przyzwyczajeni do tego, że nie zawsze przychodzi terminowo, to po tak szaro- burej zimie (która w sumie jeszcze niezaprzeczalnie trwa) mamy chyba wrażenie, że powinna przyjść z dokładnością nie tylko, co do dnia, ale również godziny, roztopić błyskawicznie wszystkie lody i śniegi i obrodzić zielonymi pączkami drzewa i krzewy, bo przecież należy nam się to jak psu zupa. Tak, zdecydowanie moje baterie słoneczne uległy całkowitemu rozładowaniu, dlatego też pisanie tutaj zdarza się mi od wielkiego dzwonu. Na pewno się to zmieni jednak, jeśli tylko rzeczona wyżej wiosna się zjawi.
Natomiast teraz mała zapowiedź tego, co będę proponować już od kwietnia. Co, prawda biżuterią zajmuję się od jakiegoś czasu, ale dopiero teraz nabiera to właściwej formy. To tylko próbka, więcej szczegółów w następnym poście. O tym czym w ogóle jest biżuteria, o biżuterii wszelkiego typu.
A do poczytania, jeszcze w marcu, polecam:
któremu zawdzięczamy powstanie takiej formy makijażu jakim jest nam znany obecnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz